Bitwa o Ostrołękę (4.64)
6 lipca 1920 (pięć miesięcy po zaślubinach z morzem ) minister spraw wojskowych wydaje rozkaz o sformułowaniu Pułku Morskiego, który składał się trzech batalionów: pierwszy -marynarze stacjonujący w Pucku, drugi – kadra z Torunia, trzeci – Szkoła Specjalistów Morskich z Modlina. Dowódcą pułku został kpt. mar. Konstanty Jacynicz. Niekorzystna sytuacja na froncie zmusiła nowoformowany pułk do szybkiego wejścia do działań wojennych.
19 lipca 1920 II Batalion pod dowództwem kpt. mar. Adama Mohuczego wyruszał pod Grodno. Dowódzca Pułku żegnał ich słowami “W najbliższym czasie spotkamy się na linii bojowej – gdzie znajdę Was pokrytych już sławą bojową”. Nie mylił się Jacynicz co do odwagi swoich żołnierzy, ale na froncie się nie spotkali…
31 lipca wyrusza pod bezpośrednim dowództwem Jacynicza na front I, najliczniejszy (756 ludzi), batalion pułku. Początkowo skierowany do Przasnysza w efekcie dotarł do Ostrołęki. Początkowo uzbrojony w karabiny rosyjskie, które w Warszawie zamieniono mu na niemieckie mauzery, które nie miały bagnetów. Do Ostrołęki dotarł 3 sierpnia i prosto z peronów wysłano go do walki. Opis bojów znamy ze wspomnień błogosławionego Władysława Miegonia. “Po przybyciu pociągiem na stację Ostrołęka otrzymaliśmy alarmującą wiadomość, że bolszewicy są tuż. Poszczególne kompanie natychmiast formują się. Krótko do nich przemawiam – po czym odmawiają spowiedź powszechną – udzielam im absolucji i ruszają w bój. Nie upływa 15 minut, a salwy karabinowe rozdzierają powietrze. Strzelanina trwa z pół godziny, potem cisza. Zaciekawiony ruszam na front i tu z rozgorączkowanymi twarzami opowiadają mi żołnierze o pierwszej potyczce i odparciu kozaków. Po chwili podchodzi do naszej grupki dowódca 2 kompanii por. W. i proponuje: – >>kto idzie na ochotnika na wywiad ?<< Zgłasza się jeden podoficer i żołnierz. – >>Mało<< – W młodym żołnierzu jeszcze wiele lęku… Wobec tego trzeba dać przykład. – >>Ja idę !<<. Podpędził porucznik jeszcze ośmiu, mówiąc: – >>To ksiądz idzie, a wy się boicie ?<<“.
Bitwa toczyła się zmiennym szczęściem. Ksiądz Miegoń był bardzo aktywny. Prowadził do ataku i udzielał posługi. “Wzdłuż linii usłyszałem wołanie: – >>Sanitariusz !<<. Pobiegłem w tym kierunku i znalazłem kaprala C. rannego w brzuch. Wyspowiadałem go, udzieliłem ostatniego namaszczenia, po czym z trzema żołnierzami wziąłem go na płachtę i nieśliśmy go w kierunku dworu Susk. Tam zmarł. Wkrótce przynieśli ułani z sąsiedniego szwadronu kolegę. Młody 18 – letni chłopak, ranny w prawy bok. Złożono go we dworze. Dokoła rozbite biurka, rozrzucone i podarte książki i czasopisma. Ułan spowiada się z płaczem i ja się od łez nie mogę powstrzymać. Po spowiedzi pyta: – >>Księżę, czy ja będę żył ?<<. Uspakajam go jak mogę, lecz widocznie przeczucia mówią mu co innego, bo szepce: – >>Za ojczyznę ! Proszę księdza moi rodzice w Wilnie na ulicy Bakszta – niech ksiądz napisze<<. Co się z nim stało nie wiem, gdyż zajechała podwoda i rannego zabrano“.
Następnego dnia mimo wczorajszych sukcesów zaczyna się bałagan “Jakiś ułan prowadzi konia, na którym siedzi zbroczony krwią żołnierz. Ze strzępów informacji staram się wywnioskować co się stało. Kapitan Jacynicz na rozkaz dowódcy grupy poprowadził batalion na wieś Zabiele. Bolszewicy widząc wzmocnienie oporu w dniu poprzednim – w nocy zgromadzili trzy pułki kawalerii – dopuścili do ataku na Zabiele, a potem uderzyli na nasze wojska. Rozbili szwadron ułanów znajdujący się na naszym lewym skrzydle, po czem wzięli w krzyżowy ogień baon marynarzy. Od kompletnego zniszczenia wyratowała marynarzy pancerka, która ogniem artyleryjskim powstrzymała bolszewików”. Pod jej osłoną zdołały się wycofać rozbite kompanie. Straty były znaczne. Dowódca pułku dostał się do niewoli. Dwóch oficerów rannych, dwudziestu pięciu marynarzy zabitych, wielu rannych. Rozbitków coraz więcej przybywa. Powstrzymujemy ich z kapitanem W. ”
Zniknięcie dowódcy pułku spowodowało zamieszanie. 15 sierpnia dowództwo przejął w Toruniu dowódca II Batalionu kpt. mar Adam Mohuczy i to on witał 30 sierpnia powracający z frontu I batalion. Jacynicz “powrócił z niewoli” na początku października i 5 października odzyskał dowództwo pułku.
W oparciu o
Andrzej Drzewiecki “Adam, Aleksander i Borys Mohuczowie. W służbie Polskiej Marynarki Wojennej. Toruń 2005 ks. Zbigniew Jaworski i Dariusz Nawrot “Błogosławiony Władysław Miegoń, pierwszy kapelan Marynarki Wojennej II RP” Warszawa 1999. i cytaty z Czesław Parzych Walki o Ostrołękę w 1920 r we wspomnieniach błogosławionego księdza kapelana Władysława Miegonia.