Dębno Lubuskie

Z FraczakWiki
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania

Urodzeni w Dębnie

  • Marianna Frączak

Mieszkający, pracujący, uczący się w Dębnie:

Piotr Frączak

  • W liście z 5 XII 1945 dziadek pisał: "Ja wczoraj wróciłem z wycieczki na Zachód. Byłem w Nowym Dąbiu nad Odrą u Dobrowolskiego, wezwany przez niego depeszą. Chcą, abym tam wyjechał na stanowisko lekarza powiatowego i szpitalnego. Dają mi przepiękną willę z ogrodem i 80hektarowe gospodarstwo, w tem 20 ha łąki prawie w mieście i budynkami. Burmistrz i komisarz ziemski obiecują mi pomoc w obróbce. (...) Rusków nie ma tam prawie już w zupełnie - jest zupełny spokój".

Tak to wspomina wiele lat póżniej "Drogę z Przedcza do Kłodawy odbyłem rowerem, stamtąd do Kostrzynia pociągiem i dalej szedłem do Nowego Dębna. Szosą co [czasem} przejeżdżała furmanka rzadziej samochód, ale na polach pełno było ludzi. Wykopywali jeszcze ziemniaki, przygotowywali ziemie pod zasiew. A przecież był grudzień 1945 roku. >>Dziki Zachód<<.

Przyznam, że wówczas nawet się temu nie dziwiłem. Refleksja przyszła później, gdy ogarnąłem to zjawisko niejako historycznie. Wt, w grudniu oni9 wykonywali swoją robotę na polach, a ja szedłem do pracy.

Nie można, oczywiście, przyrównywać tej drogi do dzisiejszych pojęć: poranna toaleta, śniadanie, dojazd, tramwojem, autobusem lub samochodem, poczatek i konieć pracy o określonej porze. Na drodze do Nowego Dębna (jak się wówczas nazywało Dębno) znalazłem się niemal przypadkiem. Kilka dni wcześniej do przedcza w powiecie wocławskim przyszedł list od mojego kolegi [Dobrowoslkiego], nauczyciela, wywiezionego przez Niemców do Oświecimia. Pracował już, organizując szkolnictwo w dalekim powiecie na Ziemi Lubuskiej. Pisał: >>Nie mamy ani jednego lekarza. Ludzie chorują, przyjeżdżaj! Miasateczko nie bardzo zniszczone, znajdzie się lokum dla Twoich<<.

To było, oczywiscie, bardzo ważne. Miałem już wówczas czterech synów, musieli tam znaleźć jakis dach i coś do jedzenia. Tak więc znalazłem się na drodze do Dębna. (...) Szedłem pieszo wiele kilometrów. Dopiero przed samym Dębnem podwiózł mnie furgon piekarski. We wnętrzu pozostawał jeszcze woń świeżego chleba i poczułem głód.

Przyjaciela odnalazłem w domu przy ul. Kosciuszki. Był u niego człowiek, z którym później pracowałem przez wiele lat. Jeden z nielicznych oświęcimiaków z trzycyfrowym numerem. Na drugi dzień udałem sie do starostwa, gdzie po prostu, bez żadnego papierka powiedziano mi: >>Lekarz? Niech pan się bierze do pracy!" Zdecydowałem się, że przyjadę z rodziną przy najbliższej okazji.

Ale mój rekonesans nie skończył się na tym. Ludzie dowiedzieli sie o moim przyjeździe i poczeli się zgłaszać jeden przez drugiego. Nie miałem instrumentów ani leków. Badałem, radziłem jak mogłem, gdzieś między znajomymi znajdowały się niektóre specyfiki. Wtedy doceniłem znaczenie spirytusu. Zresztą, któż nie pamięta, że była to wówczas najlepsza waluta obiegowa.

Debno1.jpg tu zamieszkali u znajomych tuż po przyjeździe

  • styczniu 1946 r żródło rodzina Frączaków przybywa do Dębna.

Dalszy ciąg opowieści Niewiele dni minęło, gdy ściągnąłem do Dębna przypadkową ciężarówką. Oprócz kilku walizek i paczek, wiozłem w klatce kury i gołębie. Z tym rozpocząć miałem życie z żona i czterema synami. Te kury, niosące jajka, których nie jedliśmy, lecz odkładali na wylęg, były zresztą przedmiotem podziwu i zazdrości wszystkich sąsiadów.

Ale gospodarstwem zajęła się żona. Na mnie czekali pacjenci. Pieszo, samochodem, koniem, rowerem poprzez zaspy i błota, przemierzałem powiat z torbą lekarską, stając się po kolei chirurgiem, pediatrą, lekarzem chorób wewnętrznych i zakaźnych, położnikiem, ginekologiem, w ciągu kilku tygodni doszedłem nawet do zadziwiającej wprawy w usuwaniu zębów.

(...) ja leżałem złozony ciężką chorobą. Wezwano mnie do umierajacego na tyfus plamisty krawca. Pacjentowi nikt już nie był w stanie pomóc, a jedyny lekarz w powiecie zaraził się tyfusem.

Uratowało go szczepienie profilaktyczne, któremu poddał się kilka miesięcy wcześniej. Żona i przyjaciele leczyli go według własnych wskaźników. Gdy wstał, jeszcze nie bardzo mocny, pojechał do kolejnego pacjenta. Był już nowy rok 1946. - Wysłuchał T. KAMIŃSKI

  • 29 października 1946 dr Piotr Frączak otrzymuje zaświadczenie, że jest repatriantem z Kołomyji (miało to zapewne związek z nowym prawem o zakazie osiedlania sie na terenach zachodnich osób z Polski centralnej? do sprawdzenia)

Tu mieszkał dr Piotr Fraczak z rodziną Debno2.jpg

Szpital w Dębnie

O ile nie podano inaczej (2):


1947

"Dyrektorem szpitala w Dębnie został dr Piotr Frączak. Szpital zwiększył ilość łóżek z 40 do 74"

1948

Debno1948.jpg


1949

Zastępcą dyrektora szpitala został dr Sawiński. Pracę podjął lekarz Stanisław Matusiński. Powstały oddziały: wewnętrzny, położniczy, dziecięcy oraz zakaźny z odrębnym oddziałem gruźliczym"


1950

"Szpital posiadał 70 łóżek"


1951

"Do pierwszego września tego roku funkcję dyrektora szpitala pełnił dr Piotr Frączak. Kolejnym został dr Bolesław Kaczyński. Stan łóżek dębnowskiego szpitala wyniósł 60. Ogółem przyjeto 2263 pacjentów"

Stronnictwo Demokratyczne

Informacja od Andrzeja Dobrowolskiego:

Baczewski.jpg
Stronnictwo Demokratyczne powstało Dębnie 13.09.1945r.W lokalu przy ul.Bieruta 26 o godzinie 18 na pierwszym zebraniu organizacyjnym prowadzonym przez delegata z Poznania Włodzimierza Paliszewskiego wybrano Zarząd Miejski SD w składzie: Zieleniewski Włodzimierz Prezes, Graczyk Tomasz V-ce Prezes, Tkaczyk Mieczysław-Skarbnik, Sieniawski-Sekretarz. Stan członków wynosił 25 osób. W dniu 5.10.1946r powołano nowy Zarząd SD w Dębnie w składzie dr Frączak Piotr Prezes, Graczyk Tomasz V-ce Prezes, Behnke Michał Sekretarz, Fedorczuk Piotr Skarbnik, Zieleniewski Włodzimierz Członek Zarządu. Od tego czasu Zarząd SD w Dębnie działał jako Zarząd Powiatowy było to zgodne z zaleceniem WK SD w Szczecinie. Funkcję Prezesa pełnił dr P.Frączak do 10.10.1947r gdzie wybrano nowy Zarząd i Gmerek Józef został Prezesem, Wawryk Roman V-ce Prezesem, Behnke Michał - Sekretarzem, Ostrowski Józef-Skarbnikiem, Dybza Mieczysław -członek Zarządu. W wyborach 1947r do Powiatowej Rady Narodowej radnymi z SD zostali dr Piotr Frączak, J.Gmerek, M.Dybza i Stefan Szymaniak. Pod koniec 1947r SD liczyło 61 członków w miejskim kole w Dębnie i wiejskim w Smolnicy. Delegatami na II Kongres SD który odbył się w Warszawie 30.09--2.10.1949r zostali wybrani dr Piotr Frączak i Józef Gmerek. Pod koniec 1948r działały 4 koła: Koło Pracowników Państwowych, Prac.Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego Koło Miejskie w Dębnie i Wiejskie w Smolnicy. Z zebranych informacji wynika że dr Piotr Frączak aktywnie działał społecznie i politycznie w strukturach SD. Pozdrawiam.

Równie ważne i ciekawe są informacje zebrane w tekstach Andrzeja Dobrowolskiego (m.in. w Merkuriuszu Dębnowskim nr 3/2008) na temat Jana Baczewskiego. Ten organizator polskości na Warmii i Mazurach, przedstawiciel Związku Polaków w Prusach Wschodnich w sejmie pruskim, więzień Sachsenhausen po wojnie został burmistrzem Dębna, a następnie z listy Bloku Stronnictwa Demokratycznego posłem na Sejm. O jego polskości zaświadczał m.in. dziadek Piotr, ale - jak pisze Andrzej Dobrowolski - dopiero po interwencje już posła i w obliczu skandalu: Rozchodzi się o paszporty celem wyjazdu do Berlina, ażebym z mojej biblioteki znajdującej się w Berlinie przywieźć materiał potrzebny Ministrowi Spraw Zagranicznych" otrzymuje poświadczenie obywatelstwa. W relacjach Mariana Izydorskiego spisanych przez Andrzeja Dobrowolskiego, czytamy Pamiętam polowanie, w którym brał udział Piotr Frączak i burmistrz Dębna w latach 1945-1947, poseł na sejm Jan Baczewski. Po polowaniach Baczewski zapraszał nas na miodówki i opowiadał o swoich przeżyciach związanych z plebiscytem na Warmii i Mazurach i posłowaniu w parlamencie pruskim. Można się tylko domyśleć ile nadziei wiązało się z opowieściami posła na Sejm, który doświadczył lat walki o polskość w parlamencie w Niemczech. Jednak po zakończeniu kadencji i odebraniu Baczewskiemu gospodarstwa nie dane mu było (nawet po 1956) wrócić do czynnej polityki.

Inne wydarzenia

"Warunki pracy w uruchomionych zakładach były bardzo cięzkie oraz prymitywne. Jedynym środkiem płatniczym jeszcze w grudniu 1945 r. był spirytus gorzelniany" (1 s. 39)

  • Wspomina pierwszy burmistrz Morynia (powiat Dębno) ppor. rez. Józef Bobowski: "Istniejąca izba chorych okazała się w stosunku do potrzeb niewystarczająca. Po zwerbowaniu wykwalifikowanej pielęgniarki przekształcono tę izbę na ośrodek zdrowia obsługiwany przez dojeżdżającego z Dębna jedynego w powiecie lekarza dr Piotra Frączaka" (1 s. 44)
  • Dziadek miał na przełomie 1949 i 1950 sprawę o obrazę Okręgowej Izby Lekarskiej, Sądu Dyscyplinarnego i Rzecznika Dyscyplinarnego, gdyż w piśmie z listopada 1949 napisał "mam zaszczyt oświadczyć, że kategorycznie sprzeciwiam się tak formie jak i treści wniosku o ukaranie mnie, sformułowanego przez Rzecznika Dyscyplinarnego Okręgowej Izby Lekarskiej w Sopocie (...) Tak wniosek o ukaranie mnie jak i jego uzasadnienie są niesłychanie dla mnie krzywdzące. Ich forma i treść mają naświetlenie jednostronne i poddają w wątpliwość moje oświadczenie złożone w swoim czasie na zadane mi pytania przez Rzecznika Dyscyplinarnego. Nie poczuwam się do winy i w charakterze oskarżonego na rozprawę sie nie stawię, bez wzgledu jakie następstwa pociągnie za sobą moje stanowisko. (...)Całokształt tej sprawy napawa mnie wyjątkowym obrzydzeniem i smutkiem, że takie bzdury (rzeczy niesprawdzone) mogą być przedmiotem obrad tak poważnej organizacji jak Okręgowa Izba Lekarska". Sprawa ta mimo widocznych uchybień proceduralnych i kolejnych wniosków o umożenie ciągnęła się az do rozwiązania Izb Lekarskich w 1951 roku.
  • 4 lutego 1970 - wreczenie nagrody dla dr Piotra Frączaka "za zasługi położone dla rozwoju ZIEMI CHOJEŃSKIEJ"

Dyplom uznania.jpg

Konspiracja w szkole

Dodatkowo informacja (2) z roku 1951 o wydarzeniach o których ostatnio dowiedziałem się od Taty:

Debno1951.jpg

przypisy

(1) Mielcuszny Wojciech "Osadnictwo wojskowe w powiecie chojeńskim w latach 1945 - 1948" w Przegląd Zachodniopomorski z. 2/ 1970

(2) "Karty z Dziejów Dębna" Dębno 2005

Spotkania rodzinne

Odwiedziny 2007