Michał Biernacki opowieść

Z FraczakWiki
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
RodzinaMichałaB.jpeg
W chłodny wieczór 4 XI 1878 roku w miasteczku Nowym Dworze pod fortecą Modlinem w skromnym drewnianym domku, na skraju traktu do Warszawy, w rodzinie naczelnika poczty przyszedł na świat (w obecności starej akuszerki i jednocześnie właścicielki sklepu spożywczego) – synek chudziutki, mizerny i ledwo dyszący, którego nazwano imieniem Michał na pamiątkę dziadka (brata babki Marianny z Jarnickich...)

W Nowym Dworze

"Do szkół przygotowali mnie oboje rodzice. Ponieważ ojciec musiał być w biurze o godzinie ósmej, to i ja jako mały chłopiec wstawałem o szóstej. (...) ojciec mój rano czyścił sobie ubranie i buciki (twierdził, że żadna służąca tego porządnie zrobić nie potrafi) i zaczynała się tabliczka mnożenia, przeczytanie kawałka z wypisów rosyjskich i wydanie jakiegoś wiersza na pamięć. Po śniadaniu dalsze lekcje miałem z Mamusią. Potem z mamą spacer przez łąkę do Narwi albo do prześlicznego dębowego lasu, odległego o niespełna wiorstę – a potem już do zabawy ze Stefanem Chmielewskim, synem listonosza, i z Dudkiem Grynbergiem, niedaleko od nas mieszkającym, lub przyglądanie się na mustrę żołnierzy na polach przyległych do naszego domu".

Rok 1888 był w historii miasta bodaj najbardziej pechowym rokiem - ogromna powódź co opisuje we wspomnieniach, a następnie potężny pożar, w wyniku, którego spłonęła znaczna część zabudowań.

Po zdaniu egzaminu do pierwszej klasy umieścili mnie rodzice na stancji (...) u wdowy po lekarzu wojskowym (Chołodowskaja), która umiała tylko rosyjską mowę, była jednak Polką i katoliczką wierzącą, a przy tem pochodzącą z zacnej rodziny Rosińskich hr. Rolle (Role). Na tej stancji przebyłem cztery lata)

W Warszawie

Szkoła początkowa?

czas: ok. 10-14 r.ż.

"Na tej stancji przebyłem cztery lata. Było nas chłopców zwykle 10 do 15. Troszkę za skromnie nas żywiono, ale temu zaradziły przesyłki rodziców. Trzymano nas w ryzach. Pani dbała o to, żeby lekcje były odrobione, zeszyty niepoplamione, pacierz rano i wieczorem odmówiony głośno i na klęczkach i żeby w pokoju było czysto. (...) Dzienniki co sobotę były sprawdzane i każdy dostawał tyle łap, ile miał dwójek. (...) Dokazywaliśmy też tylko w sobotę wieczorem, gdyż po egzekucji pani wychodziła do teatru lub gdzieś z wizytą..."

Ja dostałem się do IV Gimnazjum na rogu placu św. Aleksandra i Alei Ujazdowskich (...)do klasy wyjątkowo zdolnych i wartościowych kolegów. Ogniskiem, które skupiało i przyciągało do siebie innych kolegów klasowych, a później cały zespół kółka samokształcenia w całym Gimnazjum, był Julek Kowalczyk...

Gimnazjum

Czas: ~1891-1899 (~13-21 r.ż.)

IV Rządowe Gimnazjum Filologiczne w Warszawie to ośmioklasowe gimnazjum męskie z rosyjskim językiem wykładowym. [Od 1866 r. nauka języka rosyjskiego stała się obowiązkowa w gimnazjach, a stopniowo przymus prowadzenia zajęć po rosyjsku rozszerzano na inne przedmioty: historię, geografię, matematykę, fizykę. Od roku szkolnego 1869/70 język polski został całkowicie usunięty z gimnazjów...] Jednak i tu, jak i w innych miastach Królestwa czy zaboru pruskiego, młodzież tworzyła kółka samokształceniowe. Był to czas szczególny W godzinach popołudniowych, między piątą a siódmą, pełno było młodzieży. Do panien przychodziły koleżanki, a Julek był zawsze w otoczeniu kolegów, nie tylko z naszego gimnazjum, ale i z V, i z III. Julek bardzo dużo czytał, znał doskonale literaturę polską, ale i obcą. Zachwycał się Słowackim, z którego potrafił cytować nieraz całe strony. Rozprawy i spory na tematy literackie stale zajmowały nasze umysły. Rozchodziliśmy się zazwyczaj dość późno, żeby w domu wykończyć zadane lekcje. Do stale, niemal codziennie odwiedzających Julka Kowalczyka kolegów należał Tadeusz Korniłowicz, syn znanego psychiatry, Wacław Wróblewski, syn dyrektora szkoły średniej prywatnej, dwu braci Grabowskich, Mieczysław Oksner z V Gimnazjum i ja. Dość często bywał Adam Woroniecki, Ignacy Fonberg, bracia Konopczyńscy. Braliśmy zbiorowe lekcje od profesora Morbuoja [?] [nieczytelne] socjologii. Z „Kapitałem” Marksa zapoznałem się w siódmej klasie, ale miałem tylko wydanie niemieckie, więc czytałem powoli i wnet zaniechałem, a czytałem [nieczytelne].

Oprócz kol. Grabowskiego i Stefana Wolfa nie byliśmy entuzjastami dyktatury proletariatu. Wprawdzie żaden z nas daje się nie miał bezpośredniego kontaktu z robotnikami. Uczyliśmy w kółkach młodzieży rzemieślniczej polskiego, historii, geografii Polski, ale polityką nie zajmowaliśmy się. Tak trwało do otrzymania matur.

Odsłużenie wojska

Czas: ~1899-1901 W tym czasie obowiązywała ustawa o powinności wojskowej z 1 (13) stycznia 1874 r. Pobór przeprowadzano raz w roku w okresie od 15 października do 1 listopada (wg starego stylu) (...) Do przeglądu stawali mężczyźni, którzy do 1 października roku poboru ukończyli 21 lat. Początkowo mający wyższe wykształcenie byli powoływani na pół roku, absolwenci gimnazjów na półtora roku, innych szkół średnich na 3. Później te okresy, prócz ostatniego, zostały przedłużone. I tak, absolwenci szkół wyższych i średnich (m.in. gimnazjów i szkół realnych), zaliczonych do pierwszej kategorii zakładów naukowych, byli powoływani do wojska na 2 lata... Inteligencja młodzież polska, by jeszcze krócej służyć w armii rosyjskiej, zgłaszała się nierzadko doń na ochotnika. Wiązało się to z tym, że ochotnicy absolwenci szkół pierwszej kategorii szli do wojsk lądowych tylko na rok (...) Nie bez znaczenia był fakt, że ochotnicy mogli wybierać jednostkę wojskową. Polacy chętnie wstępowali m.in. do oddziałów saperskich, gdzie służba była nie tak uciążliwa i jednocześnie bardziej zajmująca niż np. w piechocie.

na podstawie Tadeusz Radziwonowicz Polacy w Armii Rosyjskiej 1874-1914 w "Studia i Materiały do Historii Wojskowości" T. XXX 1988

(2) socjalistyczna Spójnia powstała w 1899 roku, a więc najprawdopodobniej jest to rok rozpoczęcia studiów dziadka Michała

(3) z prostych obliczeń wynika, że był to najprawdopodobniej 3 Maja 1903 roku

(4) jeżeli powyższe obliczenia są słuszne dziadek Michał zdawał ostatni egzamin w lutym 1905, czyli już po styczniowym wiecu na Uniwerytecie i zawieszeniu zajęć. Nie udało mi się również znaleźć go na liście studentów Wydziału Medycyny Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego zawartego w publikacji Uniwersytet Warszawski 1870-1915. Materiały bibliograficzne. Część trzecia INDEKSY Opracowanie Jadwiga Krajewska Anna Bednarz Wydawnictwa UW Warszawa 2004

na studiach

Kurjer Warszawski – Dnia 2 lipca 1904

"Ze szkół. Uniwersytet tutejszy ukończyli: (...) IV) Na wydziale lekarskim:

Bazyli Abramowicz, Aleksander Ambrożewicz, Ignacy Antosiewicz, Aleksander Abramski, Czesław Artyfikiewicz, Józef Baruch, Michał Biernacki, Zdzisław Białowiejski, Naum Białostocki, Izydor Blaj, Pantelimon Błoński, Romuald Broniatowski, Stefan Falkowski, Władysław Filipowicz, Szczęsny Gałęzowski, Henryk Goldszmit, Stefan Gorazdowski, Władysław Gorczyński, Henryk Herman, Ignacy Hess, Stefan Hubicki, Stanisław Jabłoński, Edwar Jarociński, Wacław Jasiński, Marjan Jastrzębski, Józef Kawecki, Jan Kalinowski, Leopold Klaczkin, Henryk Kon, Edmund Koneczny, Andrzej Karboński, Tadeusz Kopeć, Franciszek Krąkowski, Włodzimierz Królikowski, Józef Lewinson, Szymon Lichtenfeld, Aleksander Lesewicz, Rajmund Łabać, Józef Łuczyński, Mieczyław Marks, Stanisław Maroński, Romuald Matuszewski, Mieczysław Matuszewski, Natan Mesz, Salomon Minc, Karol Mitkiewicz, Tadeusz Mogilnicki, Wiktor Nowakowski, Wiktor Nowierski, Ludwik Paszkiewicz, Władysław Paszkowski, Kazimierz Perłowski, Ludwik Pinkus, Władysłąw Piotrowski, Leon Płużański, Feliks Podkoliński, Jan Podmagórski, Stefan Pręczkowski, Walerjan Rogiński, Stefan Rotermund, Zygmunt Roszkowski, Stefan Sałaciński, Teofil Symchowicz, Wacław Stefański, Stanisław Szymorowski, Medard Turbiarz, Mikołaj Uspienski, Franciszek Wenulet, Włodzimierz Wolski, Tadeusz Wretowski, Dawid Wurcelman, Karol Zachurski, Zygmunt Zakrzewski, Stanisław Zarzecki, Jerzy Żelisławski".(pogrubione nazwiska podkreślone przez zapewne samego Michała Biernackiego, kursywą sam Michał i...Janusz Korczak)

(...)

W Tomaszowie Mazowieckim

Zapisy w pamietniku

Uzupełnienia i przypisy

zdjęcia


Trudne początki

Około roku 1912 (...) za namową kol. Tadeusza Mejera i jeszcze bardziej nowego gubernatora Piotrowskiego (1), którego żonę leczyłem w czasie mego pobytu w Warszawie, przeniosłem się do Tomaszowa Mazowieckiego na posadę lekarza miejskiego. Tu spotkała mnie przykra niespodzianka, gdyż prawie pół roku nie miałem pacjentów. Dopiero przez szczęśliwy zbieg okoliczności moja sytuacja się poprawiła. Właścicielka dużego sklepu, bardzo dużo lubiąca mówić, a mająca przystojną i jeszcze bardziej wymowną córkę, sama chora na serce była na poradzie u dr. Parśnickiego w Warszawie. Dr Parśnicki powiedział jej: teraz macie w swoim mieście bardzo zdolnego i wykształconego lekarza, doskonale znającego się na chorobach serca. Niech się pani uda do niego, a w razie jak on znajdzie coś niepokojącego w pani sercu, to na pewno sam skieruje panią do mnie. I od tego czasu praktyka moja w Tomaszowie i okolicy zaczęła się w szybkim tempie zwiększać, tak że po roku zostałem najbardziej wziętym lekarzem w mieście i okolicy.

1) najprawdopodobniej chodzi o gubernatora guberni piotrkowskiej, być może Michaiła Jaczewskiego

Szpital Tomaszów.png

I wojna światowa - Szpital zakaźny

Wybuch wojny 1914 r. zmienił ten rozmach. Z konieczności objąłem stanowisko lekarza szpitala zakaźnego. Na szpital ten zajęta była spora kamieniczka za szpitalem miejskim i 16 pięknych baraków, każdy po 2 łóżka. Generał ober...... frontu generał dr Adrian mnie wyznaczył głównym lekarzem szpitala z obowiązkiem pracy od 8 do 13 i od 15 do 18, i od 20 do 22. Oczywiście na praktykę nie było czasu, a jeszcze mniej sił. Do pomocy wyznaczono mi jednego starego wiekiem miejskiego lekarza, który niedługo bardzo zaraził się tyfusem plamistym i umarł (1), i jednego studenta medycyny, dwóch felczerów, dwie niemieckie siostry z polską narodowością, ale nieumiejące mówić po polsku, bardzo zresztą dzielne i miłe. No i dobraliśmy sobie spośród młodzieży niższy personel, który z czasem wciągnął się do pracy i był nam wielką pomocą.

Odżywianie personelu było obfite, posilne, smaczne i dość kosztowne. Toteż delegacja komitetu miejskiego (2) do Oberkomen delegację, żeby zmniejszyli wydatki na wyżywienie. Na to Oberkom [nieczytelne] z tupetem odpowiedział, że ktokolwiek z panów z delegacji zgadza się pielęgnować chorych na tyfus, to dostanie takie samo wyżywienie.

Czystość w barakach była wzorowa. Dwa razy dziennie ściany i podłogi myto gorącą wodą z mydłem i skrapiano lyzolem. Toteż spośród chorych zmarło na tyfus plamisty kilkanaście osób w pierwszych trzech miesiącach. Potem już wypadków zarażeń nie było, tym bardziej, że na nową obsługę przyjmowaliśmy osoby, które już w naszym szpitalu przebyły tyfus plamisty. Gażę otrzymałem kapitańską. Tak pracowałem do wyjścia Niemców z Tomaszowa. Przez powierzony mi szpital przewinęło się 3 800 chorych. Śmiertelność w pierwszych miesiącach była duża, w poważniejszych 10%, nawet 8%. Najwięcej trudności było z izolacją rodzin chorych i odwszaniem mieszkań. Z początku, kiedy zaczęło umierać dużo wojskowych niemieckich, stosowano drakońskie środki. Mianowicie palono bardzo zawszone, drewniane domki. Potem jeździły po mieście wozy dezynfekcyjne gdzie w kotle dezynfekowano bieliznę i ubrania. Dezynfekator, do dziś żyjący staruszek, nazywany był przez ludność Lucyperem..

Udało mi się nie przenieść wszy do domu i dzięki Opatrzności Boskiej nie zachorowałem i nikt też z rodziny. Natomiast zachorowałem już właściwie po wygaśnięciu epidemii w mieście i bliższej okolicy. Przywiozłem sobie tylko ze wsi nawet odległej i chorowałem bardzo ciężko, tak że każdej godziny spodziewano się mojej śmierci i żyję tylko dzięki wysiłkom kolegów, poświęceniu siostry szpitala miejskiego śp. Kazimiery Jaworkówny, która nie odchodziła od mego łóżka, a kiedy już byłem dysponowany na śmierć, co pół godziny zastrzykiwała mi kamforę, a która sama umarła na tyfus plamisty w obozie Dachau na kilka dni, godzin przed wejściem do obozu zwycięskiej armii. Najbardziej może cudownej opiece Matki Boskiej, do której od dziecka mam szczególne nabożeństwo.

Kiedy mnie przywieźli ze szpitala do domu, to mój syn, wówczas mały chłopczyk, usiadł przy moim łóżku i spytał: mamusiu, czy to tatuś czy brat tatusia. Jeszcze przed kryzysem w wielkiej gorączce miałem widzenie dziwne: zdawało mi się, że spadam z bardzo wysokiego komina – co parę odległości na tym kominie są balkony, na których siedzą znani mi z obrazów święci. Ja spadając wyciągam do każdego z nich ręce, żeby mnie zatrzymał. Nareszcie na jednym, już bliskim przepaści balkonie zobaczyłem Matkę Boską i Ona dopiero podała mi rękę i zatrzymałem się na jej balkonie. Może o tem w podświadomości myślałem, ale wspominam o tej chwili dotąd, choć było to przed czterdziestu laty i jest jeszcze wyraźne w mojej pamięci.

1. Był to najprawdopodobniej zmarły w grudniu 1915 lekarz Sołowiejczyk por. Jan Góral, Ryszard Kotewicz "Dwa wieki Tomaszowa Mazowieckiego" Tomaszów Mazowiecki 1992 s. 202

2. Chodzi zapewne o miejski Komitet Obywatelski, rodzaj władzy obywatelskiej, która przejmowała w Królestwie, jeszcze przed wejściem Niemców, obowiązki władz miejskich por. Piotr Frączak Obywatele biorą władzę. Komitety Obywatelskie 1914-1915 Warszawa 2020

Warto też wspomnieć epizod, który nie znalazł się w zapiskach doktora Biernackiego. Być może dlatego, że uznał on, że to niewiele znaczące wydarzenie, albo dlatego, że sam, zaangażowany w pracę w szpitalu zakaźnym, a następnie sam chory nie angażował się w pracę rady wystarczająco... W kwietniu 1917 został wybrany do Rady Miejskiej. “W Tomaszowie wybory do Rady Miejskiej zapowiedziano w grudniu 1916 r. Komisarzem wyborczym był wprawdzie Niemiec Kästner (burmistrz), ale jego zastępcą został Polak – nauczyciel Szkoły Handlowej Tadeusz Osiński. Na początku lutego 1917 r. “Gazeta” opublikowała listy kandydatów (wg podziału na 6 kurii), a pod koniec tego miesiaca ogłosiła wyniki wyborów. W skład 24-osobowej Rady Miejskiej weszli m.in. aptekarz Jan Kowalczewski, lekarze Stanisław Narewski i Michał Biernacki, nauczyciel Kazimierz Sadłowski, pastor Leon May Jerzy Wojniłowicz za: Tomaszów Mazowiecki podczas I wojny światowej w świetle “Gazety Urzędowej Tomaszowskiej” w Drogi do niepodległości Materiały z sesji naukowej z okazji 80 rocznicy Odzyskania Niepodległości przez Polskę Muzeum w Tomaszowie Maz. Archiwum Państwowe w Piotrkowie Trybunalskim Tomaszów Mazowiecki 1998.

Biernacki-szpital.jpg
Biernacki-szpital1.png
Biernacki-szpital2.jpg

Odzyskanie niepodległości

Po przebyciu tej strasznej choroby i dość długiej rekonwalescencji wróciłem do swoich zajęć. Po moim wyzdrowieniu nastąpiła ta radosna chwila dla każdego myślącego Polaka, oczekiwana od trzech pokoleń – wolna, niezależna (tak nam, niezajmującym się specjalnie polityką...) Polska. Dla nas, dzieci powstańców, wychowanych na poezji trzech wieszczów wkroczenie Legionów Piłsudskiego, Polska wolna, niepodległa, śliczne pułki ułanów – wszystko to rozsadzało nam piersi radością i dumą! (1)

Zaczęły się powstania, radosne manifestacje, pochody, mowy, no, i początki niezgody między socjalistami i narodowcami. Koło 10 sierpnia rozniosła się wieść, że armia Budionnego przerwała nasz front i szybko zbliżała się do Warszawy. Ogarnął nas smutek, trwoga, a 14 sierpnia pod wieczór, kiedy z żoną i z dziećmi wracaliśmy do domu z lasu, z dziećmi szła młoda bona niemiecka. Już blisko domu podszedł do niej rozradowany właściciel piekarni, nasz sąsiad – Żyd, i z entuzjazmem powiedział: Warszau schon [nieczytelne]. Wśród spacerujących na chodnikach i jezdniach Żydów widać było radosne podniecenie. Smutni i przygnębieni wracaliśmy do mieszkania.

Wieczorem wpadł do nas z wiadomością nasz przyjaciel i mój kolega, że Warszawa jeszcze wolna i że armia trzyma się dzielnie. A około południa 15 sierpnia przyszła radosna wiadomość, że bitwa pod Radzyminem i o cofaniu się Rosjan. W ciągu paru dni przychodziły coraz radośniejsze wiadomości o cofaniu się wojsk rosyjskich i na końcu o zawarciu pomyślnego dla nas pokoju. (2)

(1) Dodajmy ciekawą informację dotyczącą Rady w Tomaszowie, której członkiem był doktor Biernacki. Oto „z inicjatywy PPS-Frakcji Rewolucyjnej, która ściśle współpracowała z POW i NZR w dniu 11 listopada 1918 r. została utworzona Rada Delegatów Robotniczych (RDR). W skład jej weszło 98 delegatów reprezentujących prawie 5 tysięcy robotników (...) rada Delegatów Robotniczych powołała Milicję Ludową, która wspólnie z POW podjeła rozbrajanie garnizonu niemieckiego w Tomaszowie Mazowieckim. (...) Rada Miejska wybrana w wyborach kurialnych po wyzwoleniu w dniu 12 listopada 1918 r. przyjęła uchwałę o rozwiązaniu się i przekazaniu swoich mandatów RDR. RDR pełniła władzę w mieście do chwili uchylenia postanowienia Rady Miejskiej przez Komisarza powiatowego w Brzezinach w dniu 9 grudnia 1918 r.” ???

(2) W biografiach pojawia się informacja, o tym, że w "roku 1920 zmobilizowany został do służby sanitarnej", ale jak widać czas bitwy o Warszawę spędził w Tomaszowie.


Biernacki-pochod1.png
Biernacki-szpital3.jpg

Działalność w II Rzeczypospolitej

Po chmurach ciągłych swarów i targów międzypartyjnych w Sejmie nastąpił wojskowy zamach Józefa Piłsudskiego, władzę ujęły czynniki wojskowe i zaprowadziły nielegalny wprawdzie, ale jaki taki ład i porządek w kraju.

Przez ten czas aż do wybuchu wojny niemieckiej (w 1939) byłem lekarzem szpitalnym i szkolnym w Seminarium Nauczycielskim oraz lekarzem Ubezpieczalni. Powodziło mi się dość dobrze (1). Obydwie córki i syn pokończyli przez ten czas gimnazjum w Tomaszowie Mazowieckim i powychodziły za mąż za wojskowych. Jedna za kapitana, który wkrótce został majorem, młodsza wkrótce z mężem przeniosła się do Kołomyi. Ja oprócz dawnych posad byłem od 1938 r. lekarzem przy 4 pułku A. C. (2)

1) "Pod koniec lat dwudziestych i na początku trzydziestych organizuje Katolicki Uniwersytet Społeczny i Ligę Katolickiej Diecezji Łódzkiej - Stowarzyszenie Mężczyzn" "(...) "której został wiceprezesem. Pomału liga zmieniła swoje cele. Ze stowarzyszenia, które stawiało sobie za cel obronę zasad katolickich w życiu prywatnym, rodzinnym i publicznym, ograniczała swą działalność do organizowania uroczystości kościelnych i propagowania antysemityzmu. W 1937 roku Michał Biernacki zgłosił akces do Obozu Zjednoczenia Narodowego. Następnie wszedł w skład Zarządu >>Ogniska Miejskiego<< OZN."

"Na terenie szkoły organizował wieczornice poświęcone ludziom nauki z zakresu medycyny: profesorowi, dziekanowi, rektorowi Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie - tomaszowianinowi, profesorowi doktorowi Hilaremu Schramowi, Sewerynowi Sterlingowi, Janowi Serafinowi Rodemu i wielu innym. Zachęcał młodzież do studiowania nauk medycznych. W roku 1939 wspólnie z profesor Haliną Rose-Chmielewską, hufcową harcerek i Jerzym Kacharskim, drużynowym ZHP organizują wraz z dyrektorem szpitala doktorem Alfredem Wilhelmem Edwardem Augspachem szkolenie starszych harcerek i harcerzy do Harcerskiego Pogotowia Wojennego".

2) II dywizjon 4 pułku artylerii ciężkiej, stacjonował w Tomaszowie Mazowieckim

Biernacki 1.png

Wojna 1939 roku

1 września 1939 r. o godz. 6 rano nadleciały na miasto niemieckie aeroplany i rzuciły dwie bomby na Wilanów, jedną na miasto niedaleko mego domu. Kilka osób, w tem dwoje dzieci zostało rozszarpanych. Nad ranem 7 września wyjechaliśmy wraz z żoną i kapitanem IV pułku (1) wojskowym samochodem do Warszawy. Zaraz za Rawą wraz z innymi uciekinierami i resztką IV pułku byliśmy ostrzeliwani i ukryliśmy się w lesie.

Dopiero za nastaniem nocy pojechaliśmy do Warszawy i przez płonący Mszczonów dojechaliśmy do rogatek Jerozolimskich o świcie. W zupełnie opustoszałej Komendzie Głównej poradzono nam udać się do Kałuszyna [?]. Przez most na Wiśle nie było mowy o przedostaniu się, dzieci już w Warszawie nie zastaliśmy (2), więc zatrzymaliśmy się u rodziców naszej synowej(3), na ul. Pięknej 54. Ja zaraz tego ranka zameldowałem się w Szpitalu Marszałka Piłsudskiego, skąd młoda doktór, też Biernacka, skierowała mnie do Szpitala Ujazdowskiego,

(...) tu fragment dotyczy obrony Warszawy - patrz wyżej

Dzięki energii i śmiałości jednej z Pań, mającej ciężko chorego męża na serce – otrzymaliśmy jakimś cudem z Magistratu dużą sanitarkę. Umieściliśmy się w siedem osób i szofer. Wyjechaliśmy z Warszawy ok. dziewiątej, a o dziesiątej rano byliśmy w Rawie. Zatrzymaliśmy się przed gospodą ob. Królowej, zjedliśmy doskonałej kiełbasy, górę świeżutkiego chleba, gorącego mleka – jednym słowem przysmaki, jakich w Warszawie od miesiąca nie widzieliśmy i o jakich nawet nie marzyliśmy. My np. całe ostatnie dwa tygodnie żywiliśmy się wprawdzie doskonałym ryżem kraszonym słoniną, ale niektórzy z jadących byli porządnie głodni, zwłaszcza spragnieni chleba, więc jedliśmy z apetytem i nie zwracaliśmy uwagi na szofera, który dużo pił wódki.

Jedliśmy wszyscy w dobrych humorach, tym bardziej, żeśmy się dowiedzieli, że w Tomaszowie żadnych rabunków ani pożarów nie było. Minęliśmy ostatnią przed Tomaszowem dużą kościelną wieś Lubochnię i dopiero spostrzegłem, że nasze auto wyrabia jakieś piruety i nasz szofer nie panuje nad kierownicą. I w tej chwili auto znalazło się w głębokim rowie z lewej strony szosy. Ja straciłem przytomność i odzyskałem ją dopiero późnym wieczorem w Tomaszowie w szpitalu, w którym naczelnym lekarzem byłem przez 20 lat. Strasznie mnie bolała głowa, miałem wymioty i widziałem podwójnie. Poznałem jednak moją żonę i naczelnego lekarza, mojego przyjaciela dr. Auszpacha i starszą siostrę Kazimierę Jaworkównę. Wypiłem parę łyków herbaty, ale potem znowu straciłem przytomność. Po paru godzinach przyszedłem do zupełnej przytomności, głuchota pozostała. Żona moja pomimo spuchniętych nóg (i sinych), pomimo wielkich cierpień podniosła się została przewieziona dorożką w obawie, żeby nam nie zarekwirowano mieszkania na kwatery dla wojskowych. Po trzytygodniowym pobycie w szpitalu mogłem już chodzić jako tako, wróciłem do domu i po paru dniach wróciłem do pracy.

1) Informacje może wyjaśniające ten wyjazd to fakt, że zgrupowane w Tomaszowie oddziały IV pułku wyruszyły nocą z 5 na 6 września w kierunku Warszawy "marszem kołowym i pieszym". Na postoju dziennym w rejonie Rawy Mazowieckiej oddział został zbombardowany i poniósł straty.

2)Jadwiga Tuk wraz z dziećmi pojechała do siostry Janiny Frączak, która mieszkała wówczas w Kołomyi. Obie rodziny wróciły na teren zajęty przez Niemców na mocy wymiany pomiędzy Niemcami a Rosją.

3) mowa tu o rodzicach żony Stefana Biernackiego Jadwigi Biernackiej z domu Dutkiewicz (1914-1995)

szpital Ujazadowski w Warszawie 1940

Okupacja

Ponieważ w mieście było tylko dwóch lekarzy: chirurg dr Augszpach i ja, internista, władze okupacyjne doktorowi Augszpachowi kazały prowadzić szpital, a mnie – ubezpieczalnię. Po paru tygodniach przybyło sporo lekarzy dawnych oraz z części kraju przyłączonych do Reichu – już na tych stanowiskach pozostaliśmy do końca wojny. Jesienią 44 r. miałem zawał sercowy, a po nim długotrwałe osłabienie. Po kilkumiesięcznej przerwie zacząłem pracować w ubezpieczalni, ale już jako lekarz ambulatoryjny.

Te cztery lata okupacyjne były w Tomaszowie bardzo ciężkie – po części z powodu bezpośredniej granicy z Reichem, który zaczynał się już kilka kilometrów od Tomaszowa i ponieważ w mieście było dużo Niemców, folksdojczów, z których wielu miało stare nieporozumienia sąsiedzkie i zawodowe z Polakami, więc skarg do Gestapo było dużo – i aresztowania, i zesłania do obozów, i masowe rozstrzeliwania po kilkanaście, a czasem po kilkudziesięciu ludzi, były bardzo częste.

W opisie służby Jana Sekulaka (w zbiorach Studium Polski Podziemnej w Londynie) znajduje się taki oto fragment dotyczący oddziału wydzielonego Wojska Polskiego "W tym czasie m.in. odznaczył się dostarczeniem rannego w Gałkach szer. Tadeusza Berusa do Tomaszowa Maz., którego przekazał drowi Michałowi Biernackiemu - do dalszego leczenia. W czasie tej jazdy, zgodnie z rozkazem mjra Hubala, nie zdjął munduru, maskowanego tylko zimowym przykryciem". Skąd innąd wiadomo, że tomaszowski szpital pełnił funkcje zaplecza oddziału Hubala. W jednym z życiorysów czytamy "W latach drugiej wojny światowej pracował w szpitalu i Ubezpieczalni Społecznej, były to najbardziej prężne ośrodki walki podziemnej. Kiedy został zaprzysiężony do ZWZ czy AK dokładnie nie wiadomo"

zdjęcia

PRL

Dnia 19 I 45 r. weszły do Tomaszowa Mazowieckiego oddziały piechoty rosyjskiej. W nocy Niemcy pospiesznie uciekli. Wprawdzie te pierwsze dni pobytu oswobodzicieli trudno zaliczyć do przyjemnych, żołnierze tego najkulturalniejszego narodu w Europie – tak przynajmniej o sobie piszą w podręcznikach geografii i historii – włóczyli się po prywatnych mieszkaniach żebrząc wódki i co prawda ani z wyglądu, ani z zachowania tej kultury nie można było u nich zauważyć. Wydawało się, że najwyższy ideał tego „najkulturalniejszego” narodu to wódka i ... w prawdzie w powieściach tego narodu są takie wzniosłe, ofiarne i piękne typy zarówno mężczyzn, jak i kobiet, ale do nas do Tomaszowa Mazowieckiego najwidoczniej tacy nie doszli i mordy były zupełnie chamskie i takież zachowanie się. Nawet kobiety z okolicznych wsi dziwiły się, że takie wojsko nie umie jeść, ani zachowywać się przyzwoicie. Nawet Niemcy choć straszni i bez serca, choć czuło się w nich wrogów, ale zachowywali się jak należy. Może to przypisać należy niższości rasy słowiańskiej i dużej przymieszki krwi tatarskiej. W każdym razie ludność odetchnęła jak Oswobodziciele poszli naprzód – na Berlin! Po paru dniach zamętu i szabru sklepów niemieckich (dawniej żydowskich) ukonstytuowały się władze miejskie na czele z jednym ze starszych urzędników magistrackich za czasów rosyjskich a potem za polskich z lewicy PPS, a właściwie od dawna znanych ze swych komunistycznych poglądów, lecz znanych też ze swej uczciwości i cieszących się zaufaniem większości mieszkańców (z pominięciem skrajnej prawicy). Ukonstytuował się i urząd lekarski Ubezpieczalni Społecznej – dyrektorem został syn byłego ławnika magistrackiego – komunisty.

(...) już od początku roku szkolnego 45/46 na miejscu dawnego Seminarium Nauczycielskiego powstało Liceum Pedagogiczne. W którym objąłem posadę lekarza szkolnego. . W 1947 r. wskutek stale powiększającego się osłabienia musiałem zrzec się posady w ubezpieczalni społecznej, dość odległej od naszego domu. Od tego czasu coraz trudniej mi chodzić, tracę też praktykę. Pobieram emeryturę w sumie 150 zł miesięcznie. Od roku jeden z kolegów dr Łuczak, wiedząc, że z emerytury i jednej posady szkolnej nie mogę się z żoną utrzymać, zrzekł się dla mnie posady lekarza szkolnego w Szkole Zawodowej – tak że obecnie (1) mam dwie posady szkolne (2) i emeryturę z Ministerstwa Oświaty (150 zł).

(1) zapiski pod datą 10 IX 56

(2) "w liceum pedagogicznym i w szkole przysposobienia zawodowego"

Julia i Michał Biernaccy.jpg