Rodzinka:Pielgrzymka 2000: Różnice pomiędzy wersjami

Z FraczakWiki
Skocz do: nawigacji, wyszukiwania
Linia 1: Linia 1:
 
[[Rodzinka]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1982|1982]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1983|1983]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1984|1984]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1985|1985]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1986|1986]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1987|1987]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1988|1988]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1989|1989]]  
 
[[Rodzinka]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1982|1982]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1983|1983]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1984|1984]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1985|1985]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1986|1986]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1987|1987]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1988|1988]] | [[Rodzinka:Pielgrzymka 1989|1989]]  
 
+
 +
'''Pożegnanie z HEJOWEM'''
 
[[Grafika:Pacyfa.jpg|left]] Na dwa dni pielgrzymki '2000 wybrałem się sam. Pamiętam, źle się wtedy czułem: fizycznie - od prawie roku nie mogłem wyleczyć się z zapalenia oskrzeli - kilka tygodni wcześniej byłem nawet w szpitalu - a w związku z tym wszystkim miałem także nie najlepsze samopoczucie psychiczne. Ponadto w głowie kołatały się całkiem niemiłe wspomnienia z ubiegłorocznej wizyty w Olsztynie pod Częstochową.  
 
[[Grafika:Pacyfa.jpg|left]] Na dwa dni pielgrzymki '2000 wybrałem się sam. Pamiętam, źle się wtedy czułem: fizycznie - od prawie roku nie mogłem wyleczyć się z zapalenia oskrzeli - kilka tygodni wcześniej byłem nawet w szpitalu - a w związku z tym wszystkim miałem także nie najlepsze samopoczucie psychiczne. Ponadto w głowie kołatały się całkiem niemiłe wspomnienia z ubiegłorocznej wizyty w Olsztynie pod Częstochową.  
  
 
Nikogo nie udało mi się namówić na ten wyjazd, nawet Hani. Wyruszyłem więc sam, a nuż ktoś przekonałem.  
 
Nikogo nie udało mi się namówić na ten wyjazd, nawet Hani. Wyruszyłem więc sam, a nuż ktoś przekonałem.  
  
Do grupy dotarłem po południu w przedostatni dzień. Spotkałem kilku znajomych, ale osób nie tak bliskich, bym się czuł wyśmienicie. Dopiero spotkanie z Nemeczkiem było tym czymś, co sprawia radość. Gadałem też z innymi. Sławek to ciągle ten sam hej... Andrzej z Wałbrzycha jak zwykle miał wiele do powiedzenia, więc mało słuchał. Przedstawił mnie swojej nastoletniej córce, która na pielgrzymki Szpakowe chodzi już sama. Nie pamiętała mnie, mimo że kiedyś nosiłem ją na barana.
+
Do grupy dotarłem po południu w przedostatni dzień. Spotkałem kilku znajomych, ale osób nie tak bliskich, bym się czuł wyśmienicie. Dopiero spotkanie z Nemeczkiem było tym czymś, co sprawia radość. Gadałem też z innymi. Sławek to ciągle ten sam hej... Andrzej z Wałbrzycha jak zwykle miał wiele do powiedzenia, więc mało słuchał, ale przedstawił mnie swojej nastoletniej córce, która na pielgrzymki Szpakowe chodzi już sama. Nie pamiętała mnie, mimo że kiedyś nosiłem ją na barana. To było niesamowite...
  
 
Młodość pielgrzymów deprymowała mnie. Bardzo wielu z nich mówiło do mnie per "pan". To dołowało.  
 
Młodość pielgrzymów deprymowała mnie. Bardzo wielu z nich mówiło do mnie per "pan". To dołowało.  
Linia 16: Linia 17:
 
[[Grafika:logo.jpg]] [[Grafika:pielg_2000-1.jpg]]
 
[[Grafika:logo.jpg]] [[Grafika:pielg_2000-1.jpg]]
  
Przez chwilę nawet się wyluzowałem i coś zrozumiałem. Kończyła się msza odprawiona w jakimś kościółku pod drodze, tuż pod Częstochową. Wszyscy wychodzili, ja stałem już na zewnątrz, bo nie potrafiłem włączyć się w ten rytuał liturgii Andrzeja, trochę mnie śmieszył, a trochę nawet irytował. Ludzie wychodzą, mijają gruby sznur od dzwonów i nikt nawet nie pomyśli, by za niego pociągnąć. Nie wytrzymałem...  
+
Przez chwilę nawet się wyluzowałem i właśnie wtedy, w tym momencie coś zrozumiałem. Kończyła się msza odprawiona w jakimś kościółku pod drodze, tuż pod Częstochową. Wszyscy wychodzili, ja stałem już na zewnątrz, bo nie potrafiłem włączyć się w ten rytuał liturgii Andrzeja, trochę mnie śmieszył, a nawet trochę irytował. Ludzie wychodzą, mijają gruby sznur od dzwonów i nikt nawet nie pomyśli, by za niego pociągnąć. Nie wytrzymałem...  
  
Rozległy się dżwięki dzwonów, młode osoby rozpromieniały. Czułem się, jakbym poruszył Niebo, obudził Niebo w ich sercach. Znów było szlenie i zarazem dostojnie. Borys (zakonnik) podszedł do mnie i rzekł, że tego brakowało. Podchodzili i inni, klepali po plecach, pokazywali OK, a ja ciągnąłem jak oszalały. W tamtej chwili obudziłem i siebie. Zrozumiałem, że nie za bardzo tu pasuję; że to jest już inny świat i że ja jestem z innego świata. To było jak katarsis... Pożegnanie, głośne pożegnanie z przeszłością, która minęła. Może wtedy znalzłem receptę na kryzys wieku średniego, który będzie co jakiś czas dawał o sobie znać?
+
Rozległy się dżwięki dzwonów, młode osoby rozpromieniały. Czułem się, jakbym poruszył Niebo i obudził Niebo w ich sercach. Znów było szalenie i zarazem dostojnie. Borys (zakonnik) podszedł do mnie i rzekł, że tego brakowało. Podchodzili i inni, klepali po plecach, pokazywali OK, a ja ciągnąłem jak oszalały. W tamtej chwili obudziłem i siebie. Zrozumiałem, że nie za bardzo tu pasuję; że to jest już inny świat i że ja jestem z innego świata. To było jak katarsis... Pożegnanie, głośne pożegnanie z przeszłością, która minęła.  
  
 
Po wejściu na Jasną Górę wiedziałem, że nie zostanę tu ani chwili dłużej. Zatelefonowałem do Doroty i Piotra i powiedziałem, że nie ma sensu, by przyjeżdżali. Zaraz po tym odjechałem pierwszym pociągiem do Wrocławia.
 
Po wejściu na Jasną Górę wiedziałem, że nie zostanę tu ani chwili dłużej. Zatelefonowałem do Doroty i Piotra i powiedziałem, że nie ma sensu, by przyjeżdżali. Zaraz po tym odjechałem pierwszym pociągiem do Wrocławia.

Wersja z 19:36, 3 gru 2006

Rodzinka | 1982 | 1983 | 1984 | 1985 | 1986 | 1987 | 1988 | 1989

Pożegnanie z HEJOWEM

Pacyfa.jpg
Na dwa dni pielgrzymki '2000 wybrałem się sam. Pamiętam, źle się wtedy czułem: fizycznie - od prawie roku nie mogłem wyleczyć się z zapalenia oskrzeli - kilka tygodni wcześniej byłem nawet w szpitalu - a w związku z tym wszystkim miałem także nie najlepsze samopoczucie psychiczne. Ponadto w głowie kołatały się całkiem niemiłe wspomnienia z ubiegłorocznej wizyty w Olsztynie pod Częstochową.

Nikogo nie udało mi się namówić na ten wyjazd, nawet Hani. Wyruszyłem więc sam, a nuż ktoś przekonałem.

Do grupy dotarłem po południu w przedostatni dzień. Spotkałem kilku znajomych, ale osób nie tak bliskich, bym się czuł wyśmienicie. Dopiero spotkanie z Nemeczkiem było tym czymś, co sprawia radość. Gadałem też z innymi. Sławek to ciągle ten sam hej... Andrzej z Wałbrzycha jak zwykle miał wiele do powiedzenia, więc mało słuchał, ale przedstawił mnie swojej nastoletniej córce, która na pielgrzymki Szpakowe chodzi już sama. Nie pamiętała mnie, mimo że kiedyś nosiłem ją na barana. To było niesamowite...

Młodość pielgrzymów deprymowała mnie. Bardzo wielu z nich mówiło do mnie per "pan". To dołowało.

Pielg 2000-2.jpg
Pacyfa-1.jpg

Wejście do Częstochowy i droga Alejami NMP były dość przyjemne, wywołały wiele wspomnień, ale mimo rozpuszczenia włosów nie czułem się jak dawniej.

Logo.jpg Pielg 2000-1.jpg

Przez chwilę nawet się wyluzowałem i właśnie wtedy, w tym momencie coś zrozumiałem. Kończyła się msza odprawiona w jakimś kościółku pod drodze, tuż pod Częstochową. Wszyscy wychodzili, ja stałem już na zewnątrz, bo nie potrafiłem włączyć się w ten rytuał liturgii Andrzeja, trochę mnie śmieszył, a nawet trochę irytował. Ludzie wychodzą, mijają gruby sznur od dzwonów i nikt nawet nie pomyśli, by za niego pociągnąć. Nie wytrzymałem...

Rozległy się dżwięki dzwonów, młode osoby rozpromieniały. Czułem się, jakbym poruszył Niebo i obudził Niebo w ich sercach. Znów było szalenie i zarazem dostojnie. Borys (zakonnik) podszedł do mnie i rzekł, że tego brakowało. Podchodzili i inni, klepali po plecach, pokazywali OK, a ja ciągnąłem jak oszalały. W tamtej chwili obudziłem i siebie. Zrozumiałem, że nie za bardzo tu pasuję; że to jest już inny świat i że ja jestem z innego świata. To było jak katarsis... Pożegnanie, głośne pożegnanie z przeszłością, która minęła.

Po wejściu na Jasną Górę wiedziałem, że nie zostanę tu ani chwili dłużej. Zatelefonowałem do Doroty i Piotra i powiedziałem, że nie ma sensu, by przyjeżdżali. Zaraz po tym odjechałem pierwszym pociągiem do Wrocławia.